Marcowe wyścigi na Majorce z punktu widzenia zawodnika

Wczesną wiosną marca na Majorce w Hiszpanii odbył się dzień spartańskich wyścigów. W programie dnia rano dystans SUPER, po południu SPRINT, a chwilę po obiedzie rywalizowali najmłodsi w kategorii KIDS. Jak tam jest, jaka jest specyfika wyścigu, co jeszcze czeka na naszych ludzi, którzy są przyzwyczajeni do ścigania się tutaj w regionie CEU?

Trzeba na wstępie powiedzieć, że największa z Balearów zdecydowanie nie jest nową lokalizacją, a kilku naszych konkurentów skosztowało już oferty hiszpańskich organizatorów z poprzednich lat. Grupa około dwudziestu Czechów pojechała tam ponownie w tym roku. Główną atrakcją był Super, który był wyścigiem otwierającym hiszpańską serię narodową dla zawodników kategorii wiekowych i jednocześnie wyścigiem o złoto dla elity.

Sam zakład znajduje się na terenie wojskowym na obrzeżach stolicy wyspy, czyli w Palma de Mallorca. Jest pięknie dojechać obwodnicą, niedaleko plaży czy lotniska. Więc dla tych, którzy nie czują się komfortowo w skomplikowanych podróżach zagranicznych, jest to absolutnie optymalne. Teren wojskowy oferuje nie tylko wspaniałe udogodnienia, ale także rozległy teren pełen dzikiej roślinności oraz mnóstwo skał i pagórków. W ten sam sposób były lepsze drogi, być może nawet kawałek betonu. Żołnierze obecni wszędzie w roli ochotników przy przeszkodach czy na punktach gastronomicznych dopełniali wtedy tej atmosfery.

Na Super, opublikowana wcześniej trasa miała stosunkowo trudny profil (około 600 metrów do pokonania na trasie o długości około 11,1 km), a dla bardziej doświadczonego oka 4 stacje odświeżające ostrzegały, że nie będzie łatwo. I tu dochodzę do pierwszej wiadomości. Jeśli zawodnik chciał się odświeżyć, musiał mieć ze sobą kubek, butelkę lub camelbag. Tak było w propozycjach i tak było naprawdę. Ekologiczny trend „no more cups” został tutaj po raz pierwszy zrealizowany na torze przeszkód Spartan. Kciuki w górę dla mnie.

Pagórkowaty tor i lekko pochmurna pogoda, temperatura około 17 stopni, morska bryza, klasyczne morskie powietrze i wszechobecny pył z wietrzejących osadów, to aspekty, które każdy musiał chociaż gdzieś napić się wody.

Po raz pierwszy, o ile mi wiadomo, dla kategorii elita i AG wytyczono tylko pętle handicapowe (pętle karne), zgodnie z regulaminem z tego roku. Anglicy pozostali zarezerwowani tylko dla kategorii open, ponownie zgodnie z dotychczasowymi zasadami.

Lista przeszkód, do której jesteśmy przyzwyczajeni w CEU, nie jest nigdzie publikowana. Więc i tutaj nie było inaczej. Spróbuję jeszcze raz w myślach przejść przez tor i zatrzymać się przy przeszkodach, które były trochę bardziej specyficzne niż te, które znamy z krajowych torów.

Już sam wstęp, czyli wejście do początkowego korytarza, był ciekawy. Aby dostać się na korytarz, zawodnik musiał najpierw przemknąć się około 5 metrów pod drutem kolczastym, gdzie leżały jeszcze kłody i bele słomy. Skradanie się, potem przeskakiwanie przez tradycyjną już ścianę i dopiero wtedy był początkowy korytarz.

Pierwszą nieco inną przeszkodą jest równowaga. Belka jest tutaj o około ćwierć metra wyższa, ale jest też szersza. Zwykle spotykam się z tym głównie w serialach westernowych. Olympus, twister, beater i monkey bar na innych etapach toru są identyczne jak u nas. Tylko dwie ostatnie wymienione przeszkody zostały zbudowane bardziej wymagająco, tzn. elementy są dalej od siebie, a niektóre nawet nieco wyżej. Znowu praktyka ważniejszych ras. Jedyne o czym warto wspomnieć to to, że klasyczne drążki (np. na małpce) mają mniejszą średnicę niż u nas. Podobnie pierścienie na multirig są tutaj metalowe i mają mniejszą średnicę materiału. Bele słomy są umieszczane pod giętarką nawet nie ze względów bezpieczeństwa, ale jako krok ku lepszej dostępności dla mniejszych konkurentów.

Trasa ciągnęła się dalej bardziej technicznymi fragmentami, a kolejne przeszkody, na których się zatrzymuję, to podjazdy. Było ich kilka. Wspomniałem o wstępnym uruchomieniu. Na torze był jeszcze jeden w ramach przenoszenia kłody (niosący kłodę), kiedy też trzeba było się przekraść z kłodą. Po złożeniu ciężaru nastąpiło kolejne czołganie, tym razem w zakurzonym i drobnym wapieniu, pięknie w kupę!

Szereg kolejnych "mokrych" przeszkód (błoto i ściana z dna) dawało nam przestrzeń do zmywania się z kurzu. Pozostałe przejścia i przeszkody biegowe były mniej więcej standardowe i takie jakie znamy od nas. Po jednym z ostatnich długich biegów nastąpiło jeszcze jedno czołganie. Chociaż na równinie, ale bardzo długo. A za nim ściana zetka.

Hiszpański organizator zbudował dla nas Z-wall w taki sposób, że żaden kąt nie był właściwy. W przeciwnym razie wdrożenie jest przeszkodą, tak jak to było w naszym kraju kilka lat temu. Pełne ściany bez wycięcia w okolicy brzucha, 4 szerokie chwyty i 4 stopnie na każdej ścianie.

Kolejny bieg i ostatnie wzniesienia przed festiwalem dały piękny widok na morze i pełen jachtów port. Ale nie było czasu na miłość, ponieważ pod stopami było dużo kamieni i krótka nieuwaga mogła być bardzo bolesna.

Końcowa sekwencja przeszkód. Przeszkody są tutaj naprawdę wysokie, śmiem twierdzić, że jakieś 160 cm od ziemi na pewno. Nie wiemy tego znowu od nas. Teraz tylko ściana poślizgowa w zbiorniku na wodę, z wodą spływającą po desce.

Chyba wszyscy czescy zawodnicy dobiegli do mety, tym razem nikt nie stanął na podium. W kategorii męskiej elity tuż za pierwszym uplasował się samotny Petr Vinický í dziesiątka, podobnie jak jedyna czeska elita Petra Kadeřábková, nie osiągnęła wyższego miejsca niż miejsce gdzieś w trzeciej dziesiątce Borków. Rywalizacja była świetna, a miejsca nie są złe.

W kategorii wiekowej zajmujemy kilka cennych, ale niewdzięcznych medali ziemniaczanych i kilka innych miejsc w pierwszej dziesiątce, lub tuż za nią.

Następnie w czarnych opaskach kategorii open pojawili się pozostali nasi zawodnicy. Na Super i na Sprint, gdzie jechał tylko w otwartych falach. Jednak ta kategoria nie jest deklarowana iw tych regionach nie jest wymagane pokonanie przeszkody lub spełnienie odpowiedniego utrudnienia. To bardziej zabawny wyścig, ale naszym się podobał i zdecydowanie warto go kiedyś polecić.

Spartan Race Mallorca

Monika Andělová, spartański ambasador CZ

Najnowsze wpisy

Wróć do wyścigu po porodzie
Czytaj więcej
Czy jesteś sportowcem zorientowanym na zadania, czy nastawionym na ego?
Czytaj więcej
Miloš Liška i jego 50. złoto w Grupie Wiekowej!
Czytaj więcej